sobota, 29 sierpnia 2015

"Władcy Czasu" Alexandra Monir



Polski tytuł: Władcy Czasu
Oryginalny tytuł: The Timekeeper
Autor: Alexandra Monir
Wydawnictwo: Jaguar
Ilość stron: 288
Gatunek: fantastyka
Wydanie polskie: 2014
Moja ocena: 5/10

RECENZJA MOŻE ZAWIERAĆ SPOILERY DOTYCZĄCE PIERWSZEJ CZĘŚCI. 

Kiedy Philip Walker staje w progu szkoły, do której chodzi Michelle Windsor, dziewczyna nie posiada się ze szczęścia. Chłopak jest jej wielką miłością i była pewna, że straciła go na zawsze podczas ostatniej podróży w miniony wiek. Okazuje się jednak, że radość Michelle była przedwczesna. Philip w ogóle jej nie pamięta. Więcej- nie pamięta niczego, co wydarzyło się kiedyś i wydaje się nie mieć pojęcia o samym sobie w 1910 roku. Zrozpaczona Michelle trafia na dziennik swojego ojca, którego nigdy nie miała okazji poznać, a w nim opowieści o podróżach w czasie, tajnej organizacji i kontaktach z mściwym członkiem rodziny Windsorów. 

Po "Władców Czasu" sięgnęłam zaraz po ukończeniu "Poza Czasem". Pierwsza część nie miała w sobie nic nadzwyczajnego, mimo to wciągnęła mnie i odprężyła. Spodziewałam się, że kontynuacja będzie dokładnie taka sama. Miałam również cichą nadzieję, że tym razem autorka zaskoczy mnie czymś wyjątkowym. Nic w tym stylu się nie stało. Przeczytałam pierwszą połowę książki i stwierdziłam, że to kompletnie nie jest to samo, co pierwsza część i nadzwyczajnie w świecie odłożyłam ją na półkę. Jednakże był to egzemplarz z biblioteki i szkoda mi było oddać ją nieprzeczytaną, więc postanowiłam zrobić do niej drugie podejście. Poszło mi naprawdę nieźle, szybko ją skończyłam, ale nadal nie było to nic ciekawego. Bardzo przeciętna lektura. 

Alexandra Monir posługuje się prostym językiem i na początku bardzo to pomagało w szybkim czytaniu. Jednakże po czasie zrobiło się to uciążliwe i bardzo chciałam znaleźć ładne zdanie, które nie będzie puste. Nie mówię tutaj o tym, że wszystko było niczym książka dla dzieci- pojedyncze zdania, banalne dialogi. Chodzi mi raczej o to, że nie znalazłam żadnego wartościowego cytatu, żadnego przesłania. Dla mnie była to książka na odstresowanie, coś, co mogę przeczytać bez żadnych zobowiązań. Nie trzeba być, kto wie jak inteligentnym, by ją zrozumieć. Jednakże to wszystko razem wzięte nie przeszkadzało mi tak bardzo, jak liczne literówki, które możemy znaleźć w książce. Nie wiem, czy osoba, która zajmowała się korektą, nie doczytała, czy w ogóle to sprawdziła. W każdym razie na jednej stronie możemy znaleźć do pięciu literówek, błędów interpunkcyjnych lub źle odmienionego czasownika (poziom podstawówki...). Nie chcę tu nikogo przepraszać, ale przykro mi, taka jest prawda.

Bohaterowie nie są jakoś specjalnie wyjątkowi. Michelle to nastolatka wywodząca się z bogatej rodziny, z trudną przeszłością. Philip to typowy przystojniak, który tylko w pewnym stopniu skradł mi serce. Nie był jedną z tych męskich postaci, w których bym się zakochała. Podobał mi się jego charakter i wygląd, tyle. Znalazła się również bohaterka, która mnie okropnie denerwowała: Rebecca. Na jej temat nie chcę się wypowiadać. 

Alexandra Monir napisała również książkę o historii Rebecci, której na pewno nie przeczytam, bo ten temat kompletnie mnie nie obchodzi. Domyślam się, że nie zostanie nawet wydana w Polsce, więc nie miałabym nawet na co czekać. Oprócz tego stworzyła również książkę, która nie istnieje. Poznajemy tylko jej fragmenty na kartach powieści "Władcy czasu", ale jest to podręcznik wymyślony przez autorkę. Jednakże kompletnie mnie nie zaciekawił, był napisany zawiłym, skomplikowanym językiem i żeby cokolwiek zrozumieć, musiała dane fragmenty czytać po kilka razy. 

Reasumując: "Władcy Czasu" niczym się nie wyróżniają. Podróże w czasie to temat, który ostatnio staje się coraz popularniejszy (tak mi się wydaje). Czy polecam? Jeśli czytaliście "Poza Czasem" i całkiem wam się podobało to pewnie, sięgnijcie po tę książkę! Jednakże nie trzeba znać treści pierwszej części, by móc przeczytać "Władców Czasu", więc ktokolwiek by chciał, mógłby po nią sięgnąć. Ja osobiście nie żałuję, że ją przeczytałam. Zaliczam ją do przeciętnych lektur, które mimo wszystko potrafią człowieka odstresować.

Poza Czasem | Władcy Czasu 

sobota, 22 sierpnia 2015

"Pozwól mi odejść" Lurlene McDaniel



Polski tytuł: Pozwól mi odejść
Oryginalny tytuł: Letting go of Lisa
Autor: Lurlene McDaniel
Wydawnictwo: Lucky
Ilość stron: 160
Gatunek: literatura młodzieżowa
Wydanie polskie: 2008
Moja ocena: 5/10




Nathan Malone nigdy nie uczęszczał do normalnej szkoły, uczył się w domu, spędzał mało czasu z rówieśnikami i nie chodził na randki. Jego nowo narodzone siostry potrzebują więcej opieki, matka chłopaka postanawia wysłać go do liceum. Podczas pierwszego dnia w szkole Nathan zwraca uwagę na Lisę, dziewczynę na motocyklu. Lisa jest indywidualistką, która nie przejmuje się tym, co myślą o niej inni. Nie umawia się na randki z rówieśnikami, nie zwraca nawet na nich uwagi.
Nathan i Lisa zaczynają spędzać ze sobą więcej czasu, ale dziewczyna skrywa tragiczną tajemnicę i kiedy postanawia sama sobie z nią poradzić, Nathan musi dokonać wyboru. Czy pozwoli Lisie odejść?

Na temat "Pozwól mi odejść" słyszałam naprawdę wiele. Miała to być wzruszająca i chwytająca za serce powieść, jednakże zdecydowanie nie mogę tak jej nazwać. Wszystko zaczynało się dobrze, chciałam czytać więcej i więcej, aż w końcu dotarłam do momentu, w którym uświadomiłam sobie, że już gdzieś to widziałam. Ten temat, pomysł na fabułę, przewijał się w wielu filmach i książkach. Wyróżnia się jedynie zakończeniem, którego i tak możemy się domyśleć (wiedziałam, jak się skończy już w połowie książki). Fabuła nie zaskakuje, znalazłam maksymalnie dwa zwroty akcji, jednakże dalej wszystko potoczyło się dokładnie tak, jak się tego spodziewałam. 

Lurlene McDaniel posługuje się prostym językiem, dzięki czemu "Pozwól mi odejść" czytało mi się naprawdę przyjemnie. Jednakże akcja toczyła się zdecydowanie za szybko, było wiele przeskoków do przeszłości i z powrotem do teraźniejszości, przez co momentami musiałam czytać jeden fragment parę razy, by cokolwiek zrozumieć. Dodatkowo w tej powieści nie znajdziemy wiele opisów miejsc, czy też osób. Wiemy jedynie, jak mniej więcej wygląda Lisa, ale tego, jak wygląda Nathan, nie wiem nawet po skończeniu książki. 

Po skończeniu tej książki w głowie miałam wiele pytań. Najbardziej nie potrafiłam zrozumieć tego, dlaczego mimo "tragicznego" zakończenia Nathan zachowuje się tak, jakby wszystko skończyło się idealnie? I gdzie te wzruszające momenty, przy których miałam płakać bez końca? Dlaczego autorka napisała to w taki sposób, jakby takie historie przydarzały się każdemu? 

Bohaterowie, których możemy poznać na kartach książki, nie są oryginalni, wręcz przeciwnie: są schematyczni. Lisa jest nieprzystępna, zadziorna, jeździ na motocyklu, umawia się ze starszymi od siebie. Nathan jest bardziej delikatny, posłuszny rodzicom, gra w zespole wraz ze swoim najlepszym przyjacielem. Nagle się poznają i obydwoje się w sobie zakochują. Prawda, że schematyczne? Nie polubiłam żadnego z nich. Do Lisy w sumie nic nie mam, niech zostanie taka, jaka jest, ale Nathan momentami zachowuje się jak dziewczyna. Moją sympatię zdobyła postać drugoplanowa, przyjaciel chłopaka, Skit. Miał dobre serce, chciał dla Nathana najlepiej i, co najważniejsze, nie drażnił mnie swoją obecnością. 

Reasumując: książka była bardzo przeciętna. Posiada więcej wad niż zalet. Ciężko jest mi stwierdzić, czy polecam po nią sięgnąć. Osobiście nie żałuję, że ją przeczytałam, ale mogło być zdecydowanie lepiej. 

sobota, 15 sierpnia 2015

"Zakon Mimów" Samantha Shannon



Polski tytuł: Zakon Mimów
Oryginalny tytuł: The Mime Order
Autor: Samantha Shannon
Wydawnictwo: SQN
Ilość stron: 541
Gatunek: fantastyka
Wydanie polskie: 2015
Moja ocena: 9/10




Paige Mahoney uciekła z kolonii karnej w Szeolu I, ratując przy tym nie tylko swoje życie, ale także innych jasnowidzów. Staje się jednocześnie najbardziej poszukiwaną osobą w całej cytedli. Pragnie przekazać społeczeństwu jasnowidzów informacje o Refaitach i Emmitach, lecz nikt nie chce jej wysłuchać. Nawet Jaxon Hall, przywódca jej gangu, nie chce, żeby dziewczyna o wszystkim powiedziała, chce utrzymać sprawę w tajemnicy. Paige postanawia zwołać zebranie Eterycznego Stowarzyszenia. Jednakże i oni nie stawią się na wezwanie. Czy zdecydują się wysłuchać rzekomo wymyślonej historii młodej dziewczyny? 
Refaici wiedzą już, że nie są bezpieczni. Zaczynają działać, by wyeliminować zagrożenie. Paige musi się ukrywać. Nie może nikomu zaufać.

Po "Czasie Żniw", który był niesamowity, przyszła pora na "Zakon Mimów", co do którego z początku miałam wiele zastrzeżeń. Akcja rozwijała się powoli, tak naprawdę przez pierwszą połowę książki nie działo się nic ciekawego, mrożącego krew w żyłach. Dopiero później rozwinęła się bardzo szybko, za szybko. Nie mogłam odciągnąć się od czytania, ponieważ cały czas wszystko działo się nagle. Mogliśmy domyślać się, co się wydarzy, lecz i tak autorka wymyśliła coś zupełnie innego, coś, czego nigdy byśmy się nie spodziewali. 

Samantha Shannon ponownie przenosi nas do 2059 roku, do Londynu, gdzie władze miasta próbują wyeliminować jasnowidzów, żyjących na ich ziemi. To, w jaki sposób autorka potrafi stworzyć klimat tajemnicy i jednocześnie wywołać u nas strach jest niesamowite. Świat wykreowany na kartach tej powieści jest dopracowany w każdym szczególe. Stworzony jest nawet dokładny podział jasnowidzów, który skłócił ich między sobą. 

Styl pisania Samanthy Shannon jest prosty i przejrzysty. Opisy miejsc, są jak obrazy, dzięki słowom, które używa autorka, możemy z dokładnością wyobrazić sobie, gdzie znajdują się nasi bohaterowie. Warto zaznaczyć, że Samantha ma 26 lat i w tak młodym wieku stworzyła coś tak niesamowitego. Jak już pisałam, akcja w "Zakonie Mimów" rozkręca się bardzo powoli, ale kiedy już się rozkręci, jest szybka i pełna akcji. Na kartach tej powieści możemy znaleźć wszystko, czego potrzebujemy: akcja, romans, wszelkiego rodzaju tajemnice i zagadki, które rozwiązujemy wraz z główną bohaterką. Podczas czytania "Zakonu Mimów" wiele spraw nie potrafimy pojąć, lecz w pewnym momencie wszystko zaczyna nam się układać w całość, zaczynami rozumieć, dlaczego dani bohaterowie mieli takie zachowanie itp. Po ukończeniu książki zastanawiałam się, dlaczego wcześniej nie zwracałam uwagi na szczegóły, nawet te najmniejsze, ledwie dostrzegalne. 

Bohaterowie są dobrze wykreowani, każdy ma inny charakter, nawzajem się dopełniają. Paige znacznie bardziej polubiłam. Po lekturze pierwszej części doszłam do wniosku, że  była zbyt niezdecydowana i działała pochopnie. Wyraźnie widać jej metamorfozę, która zachodzi na kartach tej powieści. Wszystko dokładnie planuje, jest stanowcza i zawsze postawi na swoim. Jednakże denerwowało mnie w niej to, że jedyne, o czym myślała, to zmiana świata na dobre. Pojawia się tutaj ponownie Naczelnik Arcturus Mesarthim, którego uczuć nie potrafię odczytać. Zdecydowanie moją ulubioną postacią jest Jaxon Hall. Jego czyny są niespodziewane, Samantha Shannon naprawdę postarała się przy wykreowaniu tak ciekawego bohatera. Dla mnie osobiście był zagadką, której do samego końca nie potrafiłam rozwiązać. 

Całość wydana jest przepięknie. Śliczna, krwisto-czerwona okładka idealnie nawiązuje do treści książki. W środku możemy znaleźć również mapy, które są bardzo pomocne. Jak w poprzednim tomie, znajdziemy również słowniczek. 

Reasumując: "Zakon Mimów" jest mniej więcej na tym samym poziomie, co "Czas Żniw" Pierwsza część była wprowadzeniem do całej historii, poznawaliśmy świat i bohaterów, ale w drugiej tak naprawdę akcja się rozkręca. To wspaniała lektura, którą można pokochać już od pierwszych stron. Jeśli kolejne pięć części również takie będzie, to jestem zdecydowanie na tak! 

Za możliwość przeczytania "Zakonu Mimów" serdecznie dziękuję Wydawnictwu SQN.


.

wtorek, 11 sierpnia 2015

Lipiec w zdjęciach

Lipiec już dawno się skończył, a ja nie opublikowałam jeszcze postu ze zdjęciami, tak więc teraz nadrabiam zaległości. Uzbierałam ich więcej niż w czerwcu, tak więc dzisiejszy post jest dłuższy. Zapraszam do oglądania! 










sobota, 8 sierpnia 2015

Book Haul | LIPIEC




W lipcu udało mi się uzbierać parę książek, które chciałabym wam pokazać w pierwszym Book Haul'u na moim blogu. Nie mam pojęcia, jak napisać taki post, więc bardzo przepraszam za to, że jest to kompletna amatorszczyzna. Zapraszam do czytania! 



Zacznijmy od książek do recenzji.
"Zakon Mimów" to książka, którą otrzymałam od wydawnictwa SQN. Niestety bardzo powoli się rozkręca, przez co ciężko przez nią przebrnąć, ale po pewnym czasie jest już lepiej i naprawdę mi się podoba! Jak tylko skończę ją czytać (co nie nastanie prędko, ponieważ kompletnie nie mam czasu na czytanie) powiem Wam, co dokładnie o niej sądzę. (na zdjęciu połączyłam dwie ulubione rzeczy: muzyka i najlepsza książka).

"Węzeł Światów" otrzymałam od wydawnictwa Dziewięć Muz i możecie już wiedzieć, co myślę o tej książce, dlatego też nie będę się tutaj rozpisywać. 



Z okazji moich urodzin otrzymałam "Kwitnący krzew tamaryszku" Wandy Majer-Pietraszak i jest to jedyna książka, którą dostałam (aż dziwne). Nie jest to krótka książka, więc domyślam się, że nie przebrnę przez nią szybko. Jedynym, co mogę wam o niej powiedzieć, jest to, że opowiada o studentkach i przyjaźni. Nic więcej o niej nie wiem.



W ostatnim tygodniu lipca byłam nad morzem, gdzie oczywiście musiałam wstąpić na stoiska z tanią książką, gdzie kupiłam dwie powieści. Łącznie dałam za nie 22zł, więc naprawdę się opłacało. 
O "Czerwone jak krew" nie potrafię wam nic powiedzieć, wiem jedynie, że jest to współczesna historia o królewnie śnieżce. Nie czytałam jeszcze żadnego kryminału, a że znalazłam ją za 12zł, więc postanowiłam spróbować. 
"Czik" to powieść autora niemieckiego pochodzenia, która nosi miano klasyki literatury współczesnej. Z tego, co wiem, opowiada o podróży i przyjaźni. Ma przepiękną teksturę okładki, w środku wygląda równie pięknie, nie mogę się doczekać, aż się za nią zabiorę.



Ostatnie trzy książki są to zdobycze z biblioteki. Pierwszą z nich, "Niewzruszenie" Ewy Nowak, wzięłam głównie ze względu na to, że od dawna chciałam przeczytać coś tej autorki. Nareszcie mam taką okazję, a ponieważ nie jest gruba, powinnam szybko ją przeczytać. "Pozwól mi odejść" Laurene Mc Daniel już kiedyś wypożyczyłam, ale nie miałam na nią czasu, więc ją oddałam, a ostatnio wiele na jej temat usłyszałam, tak więc postanowiłam, że muszę ją przeczytać. "Kiedyś jutro" Anny M. Gorgolewskiej wzięłam tylko i wyłącznie z chęci zmiany zdania na temat tej autorki. Po "Mrówkach w śniegu" nie oczekuję od niej wiele, ale mam nadzieję, że w najmniejszym stopniu będzie lepsza. 


Ile wy książek zdobyliście w lipcu?

środa, 5 sierpnia 2015

Podsumowanie lipca


Lipiec był miesiącem wyciągniętym z rzeczywistości. Miałam dwa wyjazdy, podczas których kompletnie nie miałam czasu czytać i kiedy patrzę na czytelnicze wyniki innych osób, chce mi się płakać. Przeczytałam raptem dwie książki. Super.

Czytanie w lipcu zaczęłam dopiero w Noc Książkoholików, kiedy to przeczytałam "Wybacz mi, Leonardzie". Książka ta była genialna, bardzo mnie poruszyła. Leonard to bohater z wieloma problemami, które dusi w sobie, bo boi się komukolwiek o nich powiedzieć. W trakcie czytania tej powieści zaczęłam odnosić wrażenie, że znalazłam przyjaciela na wieki, dlatego też po ukończeniu jej wpadłam w dołek i rozpoczął się mój kac czytelniczy. Jakiś czas później sięgnęłam więc po "Węzeł Światów" Jacka Izworskiego. Nie oczekiwałam wiele od tej książki, ale to, co dostałam, byłam okropne. Zdecydowanie najgorsza książka, jaką kiedykolwiek czytałam. Po skończeniu jej musiałam wziąć się za coś, co na pewno będzie dobre, dlatego też sięgnęłam po "Zakon Mimów" i naprawdę dobrze się zapowiada, ale ostatnio kompletnie nie mam czasu czytać. Mimo to muszę się za nią porządnie zabrać, ponieważ dostałam ją do recenzji już jakiś czas temu i recenzja powinna się już pojawić...
Reasumując: przeczytałam łącznie dwie książki, jedną rozpoczęłam i mam zamiar skończyć ja na dniach.

W lipcu posty pojawiały się w miarę regularnie, jedynie ostatnio nie miałam czasu nic napisać oraz nie przyszykowałam sobie żadnych recenzji na zapas. Tutaj możecie przeczytać wszystkie posty opublikowane w ubiegłym miesiącu.

A jak wam poszło w lipcu?