wtorek, 28 lipca 2015

UPDATE 100 książek, które chcę przeczytać

Mniej więcej 3 miesiące temu na moim blogu pojawiła się lista stu książek, które chcę przeczytać. *klik* Postanowiłam więc, że warto sobie to odświeżyć, pokazać wam, ile dałam radę przeczytać. Tego typu posty pojawiać się będą raz na kwartał. Mam nadzieję, że was to zainteresuje ;)

PRZECZYTAŁAM*

  1. Pałac Północy
  2. Mała Księżniczka
  3. Julia. Trzy Tajemnice
  4. Eleonora i Park
  5. Girl Online
  6. Poza Czasem
  7. Władcy Czasu
  8. Wybacz mi, Leonardzie
AKTUALNIE CZYTAM

  1. Zakon Mimów
  2. Papierowe Miasta
Dlaczego w ciągu trzech miesięcy przeczytałam tak mało? 

Głównie z braku czasu i chęci. Nie miałam również dostępu do większości z tych książek, a także pojawiały się zupełnie inne, niespodziewane lektury, których na liście nie było. Mimo to jestem zadowolona, że choć w pewnym stopniu udało mi się ukończyć to "wyzwanie". Czy je skończę? Nie mam pojęcia. Wątpię, żebym dała radę przeczytać wszystkie 100 pozycji, ale mam nadzieję, że przebrnę przez minimum 50.

Ile książek znajdujących się na waszej liście daliście radę przeczytać? 



______________________________

*Nie są to wszystkie książki, które od kwietnia dałam radę przeczytać. Umieściłam tutaj tylko tytuły, które znajdują się na liście, a przez które przebrnęłam. 

sobota, 25 lipca 2015

"Węzeł Światów" Jacek Izworski


Polski tytuł: Węzeł Światów
Oryginalny tytuł: Węzeł Światów
Autor: Jacek Izworski
Wydawnictwo: Dziewięć Muz
Ilość stron: 284
Gatunek: fantastyka
Wydanie polskie: 2014
Moja ocena: 2/10




Mirek znajduje w piwnicy dziadka dwie tajemnicze skrzynie, pełne przedmiotów i książek, które zachwyciłyby każdego pasjonata fantastyki. Przede wszystkim znajduje tam artefakt, dzięki któremu zmieniło się całe życie Mirka i jego rodzeństwa: Krystyny i Marcina. Pod koniec października cała rodzina siedziała na ich rodzinnym podwórku, dzięki artefaktowi otworzyła się tajemnicza brama do innego świata. Mało tego, wybiegają z niej dziwne istoty oraz jeden mężczyzna na nie polujący, którego ojciec Mirka od razu zabija. Ocalały tylko dwie postacie: dersanka, która wygląda jak krzyżówka sfinksa, kota i pumy, a także dziesięcioletnia dziewczynka z niekształtną czaszką. Rodzeństwo musi zdecydować, czy pomóc tym dziwnym istotom, a także uratować nie tylko ich świat, ale i swój i, być może, wiele innych.

Jacek Izworski to mało popularny autor, który pisze książki z gatunku fantasy oraz science fiction. W "Węźle Światów" znajdziemy wszystkie cechy charakterystyczne dla tych gatunków, lecz nie sprawia to, że ta książka jest genialna, bo, uwierzcie mi, nie jest. Sam początek był bardzo obiecujący, lecz w dalszych fragmentach powieści, dzieje się coraz mniej i nie znajdziemy już żadnych zwrotów akcji. Przytłaczały mnie absurdalne wydarzenia, które nie powinny się wydarzyć, nawet w literaturze tego typu. Wątpię, żeby ktokolwiek uwierzył, bez konieczności powtarzania, że na środku naszego podwórka otworzyło się tajemne przejście, z którego wyskoczyło zwierzę, ni to sfinks, ni kot, a także dziesięcioletnia dziewczynka ze zniekształconą czaszką, która uczy się w szkole dla magów. A jednak. Bohaterowie opowiedzieli tę historię paru osobom, a ci od razu uwierzyli, byli tym zafascynowani. Dziwnym trafem zaczęli ufać tym nadprzyrodzonym istotom, jakby nie było ryzyka, że mogą przenieść jakieś zaraźliwe choroby, zaatakować ich, a jeszcze gorzej, ich cały świat. 

Bohaterowie są bardzo przeciętni, nie polubiłam żadnego z nich, nawet te istoty z innego świata były bardzo, ale to bardzo drażniące. Zacznijmy od Mirka. Pasjonat fantastyki, który jako pierwszy z całego rodzeństwa na poważnie zainteresował się losem przybyszów. Nic do niego nie miałam, poza tym, że w pewnym momencie zrobił coś, co jeszcze bardziej zniechęciło mnie do kontynuowania tej powieści. Akcja nabrała wtedy takiego obrotu, ale zdecydowanie nie był to nagły zwrot akcji, który rozerwie czytelnikowi serce na kawałki, a następnie poskleja je na nowo. Wręcz przeciwnie, było to tak beznadziejne i tak obrzydliwe, że miałam ochotę ominąć ten fragment i znienawidziłam pewną dersankę. Starsza siostra Marcina, Krystyna, była chyba najbardziej przyzwoitą postacią w całej tej książce. Zyskała u mnie ogromnego plusa, dzięki dobremu uczynkowi, który wykonała pod koniec książki. Dzięki temu miałam przynajmniej pewność, że nie myśli tylko i wyłącznie o sobie, ale także przejmuje się losem innych. Najmłodszy z całej trójki rodzeństwa, Marcin, był w sumie bardzo przeciętnym bohaterem. Nie mam nic, do czego mogłabym się przyczepić. O istotach z innego świata nie będę się wypowiadać, chyba dobrze wiemy, co o nich uważam. 

"Węzeł Światów" jest napisany w dość dziwny, specyficzny sposób. Opisy, których jest zdecydowanie za dużo, są nużące i wprost wyjęte z podręcznika, a także momentami są bardzo pogmatwane i ciężko jest zrozumieć, co dokładnie się dzieje. Dialogi zaś to kompletne przeciwieństwo. Część z nich jest całkiem interesująca, ale zdecydowana większość jest niemądra, błaha, zbyt prosta, żeby mogła je wypowiedzieć dorosła kobieta, czy też prawie dorosły chłopak. Plusem jest słowniczek, który znajdziemy na końcu książki. Jedyne, co podoba mi się w tej książce to to, że w tym innym świecie, Wanterii, ludzie żyją obok istot pozaziemskich. Pan Jacek Izworski skupił całą akcję na samym początku, przez co w dalszych fragmentach tej książki nie dzieje się nic ciekawego. 

Reasumując: książka, według mnie, jest beznadziejna. Nużące opisy, niemądrzy bohaterowie i mało akcji. Po kolejne tomy na pewno nie sięgnę. Zdecydowanie odradzam. 

Za możliwość przeczytania tej książki dziękuję Wydawnictwu Dziewięć Muz.


wtorek, 21 lipca 2015

Book TMI Tag



Dzisiaj przygotowałam dla was kolejny tag i zdaję sobie sprawę z tego, że całkiem niedawno pojawił się "Girl Online Tag", ale z okazji wczorajszego święta :)  chciałam, żebyście choć trochę lepiej mnie poznali. Nie będę przedłużać, bo tag jest dosyć długi, więc zapraszam do czytania.

1. Która fikcyjna postać ma najlepszy styl?
Pewnie zdziwi was mój wybór, a szczególnie to, że nie jest to kobieta. Według mnie najlepszy styl ma Warner z "Dotyku Julii" Tahereh Mafi. Chodził tylko w wyprasowanych, gładkich koszulach, eleganckich spodniach i od razu było widać, że jego ubiór nie jest tani. Był idealny, cóż więcej mogę powiedzieć.

2. Twoje fikcyjne zauroczenie?
Jestem monotematyczna, wiem. Moim fikcyjnym zauroczeniem jest Warner, którego pokochałam od samego początku. 


3. Czy kochałaś kiedyś postać, a potem zaczęłaś ją nienawidzić?
Eleonora z "Eleonory i Parka" idealnie tutaj pasuje. Naprawdę ją lubiłam, była... miła. Jednakże zakończenie kompletnie zmieniło moje nastawienie do niej. 


4. Największa książka na twojej półce?
Słownik wyrazów obcych i trudnych (ponad 1000 stron)

5. Najcięższa książka na twojej półce?
j.w.

6. Masz jakieś książkowe plakaty?
Nie mam i raczej nie będę mieć (chyba że "Dotyk Julii" zostanie zekranizowany, wtedy sobie zakupię)

7. Masz jakąś książkową biżuterię?
Mam gumową bransoletkę z napisem "Czytam na okrągło", ale biżuterii fandomowej nie mam. 

8. Książkowa para, której kibicujesz?
Mer i Maxon, aczkolwiek to jest pewne, że będą razem, mimo to, nie przeczytałam "Następczyni" i w najbliższym czasie się za nią nie zabiorę, więc ustalmy, że nie mam pojęcia, czy będą nadal razem. 

9. Ulubiona seria książek?
"Dotyk Julii" oczywiście.

10. Ulubiony soundtrack z książki?
"Zostań, jeśli kochasz", nic więcej nie mogę powiedzieć.

11. Jaką książkę polubiłaś tak bardzo, że chciałabyś, aby była kontynuowana?
"Flip" Martyna Bedforda. Po przeczytaniu tej książki czuję niedosyt i chcę więcej, a jedynym tego rozwiązaniem jest kontynuacja (której nie ma, oczywiście)

12. Ulubiona powieść jednotomowa?
j.w. 

13. Od kiedy czytasz?
Odkąd tylko pamiętam. Byłam jedynym dzieckiem w maluchach, które umiało czytać. 

14. W którym domu Hogwartu jesteś?
Pottermore przydzielił mnie do Slytherinu. Ślizgoni górą! 

15. Czego szukasz w książce?
Niesamowitych zwrotów akcji i rozbudowanego wątku miłosnego.

16. Ulubiony cytat?
Książka "Dotyk Julii" to jeden wielki cytat. 

17. Ulubiona okładka?
Ile razy wspominałam w tym tagu o tej książce? Trylogia "Dotyk Julii" ma przepiękne okładki. 

 18. Akcja vs romans?
Romans z akcją?

19. Gdzie idziesz, kiedy w książce są smutne momenty?
Nigdzie nie idę, leżę i płaczę, na nic innego nie mam sił.

20. Ile zajmuje ci przeczytanie jednej książki?
Zależy. Maksymalnie tydzień, to na pewno. 

21. Ile trwa twój "kac książkowy"?
Aktualny kac, który męczy mnie po przeczytaniu "Wybacz mi, Leonardzie" trwa do dziś. Mój średni kac książkowy trwa do tygodnia. (raz zdarzyło się, że trwał 2 miesiące)

22. Najmniej lubiana książka?
Aktualnie "Węzeł Światów" Jacka Izworskiego.

23. Co cię zachęca do polubienia postaci?
Odwaga, poczucie humoru, dystans do siebie.

24. Co cię odrzuca w postaci?
Brak szacunku, zamknięcie w sobie. 

25. Czemu dołączyłaś do blogosfery?
Kocham mówić o książkach :)

26. Straszna książka?
"Pałac Północy" i "Książę Mgły" Carlosa Ruiza Zafóna był momentami przerażające. 

27. Kiedy ostatnio płakałaś przy książce?

Nie pamiętam, bo musiało to być dawno. Wydaje mi się, że przy książce "Do wszystkich chłopców, których kochałam" Jenny Han.

28. Ostatnia książka, której dałaś 10/10?
j.w.

29. Ulubiony tytuł?
"Czas Żniw" (nie wiem dlaczego. Mam sentyment do tego tytułu)

30. Ostatnio przeczytana książka?
"Węzeł Światów" Jacka Izworskiego 

31. Co teraz czytasz?
"Zakon Mimów" Samanthy Shannon ♥ ♥ ♥ ♥ 

32. Ostatnio obejrzany film na podstawie książki?
Na podstawie przeczytanej przeze mnie książki: "Zostań, jeśli kochasz", ale zaczęłam również oglądać "Igrzyska Śmierci" i przerwałam w połowie. 

33. Bohater książkowy, z którym chciałabyś pogadać?
Mały Książę. Chyba nie potrzeba tutaj żadnych komentarzy.

34. Autor, z którym chcesz porozmawiać?
Tahereh Mafi. Zdziwieni? 

35. Ulubione jedzenie do czytania?
Wszelkiego rodzaju słodycze. 

36. Książkowy świat, w którym chciałabyś żyć?
Nie mam takiego jednego.

37. Świat książkowy, w którym nie chcesz żyć?
Na pewno w świecie "Rywalek". 

38. Kiedy ostatnio powąchałaś książkę?
Cały czas to robię.

39. Dziwne sposoby obrażania użyte w książce?
Szlama. 

40. Czy tworzysz jakieś własne teksty?
Tworzę tylko czasami. Nie mam na to czasu. Jeśli mam wenę, to piszę. 

41. Ulubiony magiczny przedmiot?
Różdżka.

42. Twoje miejsce w drużynie qudditcha?
Trybuny...

43. Nazwij piosenkę, którą łączysz z jakąś książką.
https://youtu.be/w5witD2VEYM
"Do wszystkich chłopców, których kochałam" Jenny Han 

44. Ulubiony podryw na książkę?
Nie mam.

45. Użyłaś go kiedyś?
Skoro nie mam, to nie mogłam go użyć. 

46. Ile masz książek?
Nie liczę ich. Kolekcjonowanie książek zaczęłam stosunkowo niedawno, zapełniłam mniej więcej dwie całkiem spore półki.

47. Kogo tagujesz?
Każdego, kto ma ochotę wykonać ten tag. Nikogo nie zmuszam ;)

sobota, 18 lipca 2015

"Mała Księżniczka" Frances H. Burnett


Polski tytuł: Mała Księżniczka
Oryginalny tytuł: A Little Princess
Autor: Frances H. Burnett
Wydawnictwo: Egmont
Ilość stron: 291
Gatunek: literatura młodzieżowa
Wydanie polskie: 2014 (pierwsze wydanie: 1913)
Moja ocena: 5/10




Sara Crewe to siedmioletnia córka bogatego i czułego kapitana Ralfa Crewe. Zostaje wysłana do Londynu, gdzie będzie uczęszczała do szkoły z internatem panny Minchin. Kobieta jest pod wrażeniem fortuny Crewego i mając nadzieję na jak najdłuższy pobyt Sary w szkole, pozwala jej na znacznie więcej, niż innym uczennicom. Dziewczynka ma swój pokój do zabawy, własną pokojówkę, najdroższe sukienki i lalki. Jest stale przedstawiana jako wzorowa uczennica, a jej prestiż znacznie wzrasta w chwili, gdy kapitan Crewe zostaje współwłaścicielem kilku kopalni diamentów. Mimo tak wielkich udogodnień, Sara pozostaje kulturalna i nigdy nie wywyższa się ponad inne uczennice. Jednakże w dniu swoich jedenastych urodzin jej życie drastycznie się zmienia. Otrzymuje tragiczną wiadomość o śmierci swojego ojca. Panna Minchin wyrzuca ją na poddasze i zabiera jej wszystko, co dziewczynka posiadała. Sara nie jest już wzorową uczennicą. Rozpoczyna nowy, tragiczny rozdział w swoim życiu jako służąca.

Myślę, że o tej książce każdy przynajmniej usłyszał. Ja osobiście słyszałam o niej tak dużo dobrego, że nareszcie postanowiłam po nią sięgnąć. Zrobiłam to mniej więcej w październiku, lecz strasznie mnie męczyła, dlatego też postanowiłam ją odłożyć. Wróciłam do niej dopiero podczas BookAThonu i skończyłam ją w ciągu jednego dnia. Czy żałuję, że ją przeczytałam? Nie, ale wybitnym dziełem nazwać jej nie mogę. Zaliczam ją raczej do tych przeciętnych książek, które miały swoje plusy i minusy. 

Książka ta została wydana na początku XX wieku. Nie ma więc nic dziwnego w tym, że język, którym jest napisana, strasznie mnie męczył. Wszystkie opisy są strasznie zawiłe i ciężko jest przez nie przebrnąć. Przyznaję się, że ominęłam parę akapitów, które były przydługie i nudne, i nie miałam po tym wyrzutów sumienia, gdyż wiedziałam, że po przeczytaniu ich, bardzo bym się zniechęciła do skończenia tej powieści. Uwierzcie mi, że bardzo chciałam to skończyć. Po pierwsze: wszyscy najbardziej chwalili zakończenie. Po drugie: miałam już dość tej książki, a odłożenie jej kolejny raz, to niezbyt rozsądne rozwiązanie. Jednakże mi osobiście zakończenie kompletnie się nie podobało, było przesłodzone, wszystko było zbyt piękne, żeby mogło być realne. Akcja rozkręca się naprawdę powoli, aczkolwiek nie nudziła mnie w żadnym stopniu.

Jeśli chodzi o bohaterów, to tutaj mam wiele zastrzeżeń. Panna Minchin to kobieta, która dąży po trupach do celu. Nie zauważa, że rani ludzi wokół siebie, ważniejsze jest dla niej to, by szkoła miała jak największą reputację. Sara to chyba najbardziej denerwująca bohaterka w tej książce. Przez cały czas bujała w obłokach, była oderwana od rzeczywistości, bo lepiej jest sobie wyobrażać raj, w którym się nie jest. Jej podejście do całego życia jest strasznie irytujące. Mogę śmiało stwierdzić, że to ona głównie zniechęciła mnie do czytania tej książki. Pojawia się również Becky, sprzątaczka z poddasza, sąsiadka Sary, która jest chyba moją ulubioną postacią tej powieści. 

Reasumując: książka sama w sobie nie jest zła, aczkolwiek mam mieszane uczucia co do niej. Jednocześnie podobała mi się, głównie sam pomysł na fabułę, ale nie zauważyłam żadnych cennych rad, których mogłabym użyć. Czy polecam? Nie jestem pewna. Przeczytajcie, przekonajcie się sami. Na pewno nikomu nie odradzam. 


poniedziałek, 13 lipca 2015

Gorl Online TAG



Dzisiaj zapraszam was na coś lekkiego, coś niezobowiązującego, coś, co wydaje mi się bardzo ciekawe. Jest to "Girl Online Tag" stworzony przez Darię z Więcej Książków. Jej filmik znajdziecie tutaj. Jak pewnie zauważyliście, tag ten jest oparty na książce autorstwa Zoe Sugg, "Girl Online". Nie przedłużając, zapraszam!


  • Girl Online, czyli książka, która była twoją tajemnicą.


Do tej kategorii idealnie pasuje "Zośka" Beaty Wianek, którą czytałam dwukrotnie, ale nikt o niej nie wie, ponieważ okładka jest bardzo... tandetna. Jednakże treść wcale taka nie jest. To raczej lektura na jeden dzień, zupełnie nie zobowiązująca, traktująca o problemach typowych nastolatków. Od tamtej pory czytałam wiele książek o podobnej tematyce, ale żadna nie spodobała mi się tak bardzo.

  • Penny, czyli bohaterka niepewna siebie.


Emma z "Powód by oddychać" to zdecydowanie bohaterka niepewna siebie. Jest skryta, nieśmiała, po szkole chodzi zawsze ze spuszczoną głową. Dziwne, że jeszcze nie sięgnęłam po kolejne części, ale w najbliższym czasie muszę się za nie zabrać!




  •  Noah, czyli bohater, który skradł twoje serce.


Warner. Warner. Warner. Nic dodać, nic ująć. Warner.







  • Pan Beaconsfield, czyli bohater, który stara się za bardzo.



Tutaj nie mam żadnej książki, która pasowałaby to tej kategorii. Nic nie wymyśliłam :x

  • Megan, czyli denerwujący bohater poboczny.


Mój ostatni wróg: Asher Beal. To, co robił Leonardowi jest niewybaczalne. Jego zachowanie, styl życia... nie ma bardziej denerwującego bohatera pobocznego.





  • Zoella, czyli twój ulubiony autor.


Żeby już się nie powtarzać z Carlosem Ruizem Zafónem, Tahereh Mafi i Kierą Cass, powiem tyle: Jenny Han. Co prawda, przeczytałam tylko jedną jej książkę, ale już ją uwielbiam za styl pisania i za to, że potrafi stworzyć jednocześnie coś prostego, ale tak niesamowitego.






I to na tyle, życzę wam miłego kolejnego tygodnia wakacji ;)

sobota, 11 lipca 2015

"Wybacz mi, Leonardzie" Matthew Quick



Polski tytuł: Wybacz mi, Leonardzie

Oryginalny tytuł: Forgive Me, Leonard Peacock
Autor: Matthew Quick
Wydawnictwo: Otwarte/MoonDrive
Ilość stron: 408
Gatunek: literatura młodzieżowa
Wydanie polskie: 8.10.2014
Moja ocena: 9/10



Z okazji swoich osiemnastych urodzin Leonard Peacock goli głowę na łyso oraz zabiera do szkoły prezenty dla przyjaciół i pistolet... Tego dnia zamierza rozliczyć się z przeszłością i dorosłymi, którzy go nie rozumieją. Jego życie ciągle jest czarno-białe, nie ma żadnych przyjemnych aspektów. Postanawia zakończyć wszystko to, co kiedyś się wydarzyło. Dlatego też, po tym, jak zabije swojego dawnego przyjaciela, ma zamiar zabić również samego siebie.

"Wybacz mi, Leonardzie" to jedna z trzech książek dla młodzieży Matthew Quicka. Jednakże autor nie przedstawia tutaj sielankowego życia, zawodów miłosnych oraz typowych problemów, z którymi spotyka się dzisiejsza młodzież. Powieść traktuje o wykluczeniu przez rówieśników, a co gorsza, przez własną matkę.

Kiedy zaczęłam czytać tę książkę, stwierdziłam, że Leonard jest nastoletnim psychopatą. Po części jest to prawda. Jednakże jego problemy są jak najbardziej wytłumaczone. Im bardziej wciągałam się w tę historię, tym lepiej rozumiałam głównego bohatera. Przestał mnie denerwować, a jego zachowanie miało swoje powody. Kiedy już dowiedziałam się, dlaczego Leonard chce zabić swojego dawnego przyjaciela, byłam bardzo zaskoczona. Nie spodziewałam się czegoś aż tak strasznego. Nie potrafię sobie nawet wyobrazić, przez jakie piekło musiał przechodzić. Wcale nie dziwię się, że chciał popełnić samobójstwo. Brak zrozumienia ze strony swoich rodziców, a także rówieśników jest straszna.

Matthew Quick ma niesamowity styl pisania. Jest tak prosty, tak niezobowiązujący, lecz jest w nim coś, co przyciąga czytelników. Według mnie, jest znacznie lepszy od książek Johna Greena. Pan Quick porusza bardzo trudne tematy, przez co, jakby, zmusza nas do przemyślenia paru spraw. Samo to. jak wykreował Leonarda. To, w jaki sposób mówi o życiu, jak opowiada o swoich problemach i to, że śledzi najbardziej przygnębionych dorosłych, jest bardzo intrygujące. Nie jest to raczej bohater, którego powinniśmy pokochać. Naszym zadaniem jest wspieranie go w trudnych chwilach, których w jego życiu jest naprawdę dużo. Napisał również listy z przyszłości, które w książce są podane.

Z początku nie podobał mi się jego kontakt z sąsiadem. Osiemnastolatek kupuję starszemu panu papierosy, mnóstwo papierosów, nie chodzi do szkoły, by oglądać z nim filmy z Bogartem. Nawet nie pyta się o jego problemy, a także nie zadaje najbardziej bezsensownego pytania w życiu Leonarda: "Jak było w szkole?". Jednakże po pewnym czasie zrozumiałam tę sytuację i sam sąsiad Leonarda nie wydawał się aż taki zły.

Akcja rozwija się bardzo powoli. Jest mało zwrotów akcji, wszystko dzieje się w jednym tempie. Znajdziemy znacznie więcej historii z przeszłości, niż tego, co dzieje się w teraźniejszości. Autor nie skupia się na pokazaniu nam samych wydarzeń ze szkoły, lecz głównie na tym, dlaczego Leonard ma takie problemy.

Reasumując: "Wybacz mi, Leonardzie" to książka bardzo prawdziwa. Nie ma w niej nic absurdalnego, wszystko, co spotyka głównego bohatera, może spotkać każdego z nas. Uczy nas tego, że nie warto stać w miejscu i godzić na wszystko to, co zgotował nam los. "Rewolucja rozpoczyna się od ciągu pojedynczych decyzji, od kolejnych wdechów i wydechów." CYTAT Z KSIĄŻKI Moim zdaniem naprawdę warto przeczytać tę książkę, mimo tego, że momentami jest ją bardzo ciężko zrozumieć.

wtorek, 7 lipca 2015

"Igrzyska Śmierci" Suzanne Collins

Polski tytuł: Igrzyska Śmierci
Oryginalny tytuł: The Hunger Games
Autor: Suzanne Collins
Wydawnictwo: Media Rodzina
Ilość stron: 352
Gatunek: literatura młodzieżowa
Wydanie polskie: 2012
Moja ocena: 5/10





Myślę, że każdy już czytał tę książkę. Zdobyła sławę na całym świecie, podbijając serca milionom czytelników. Ale czy jest to aż tak wybitne dzieło?

W czasach, w których żyje Katniss, co rok dystrykt musi podarować daninę w postaci dwójki młodocianych, którzy staną na arenie wraz z innymi wybranymi. Głodowe Igrzyska. Polega to na tym, że przez najbliższe tygodnie, a nawet miesiące, wszyscy uczestnicy tych Igrzysk muszą przetrwać. Zwycięzca jest tylko jeden.
Rodzinie Katniss niezbyt się powodzi. Jej ojciec nie żyje, matka ciężko pracuje, a mimo to wiele im brakuje. Dziewczyna zmuszona jest polować i pobierać dodatkowe produkty. Im więcej ich weźmiesz, tym więcej kartek z twoim imieniem znajdzie się w kuli, z których losuje się trybutów, uczestników Głodowych Igrzysk. Większe szanse, że zostaniesz wybrany. Katniss i jej młodsza siostra, Prym zmuszone są wziąć udział w tej ceremonii losowania. Ten, kto został trybutem z ich dystryktu, na zawsze zmienia życie dziewczyny.

Wytłumaczcie mi, dlaczego ta książka zdobyła tak dużą popularność na skalę światową. Sama w sobie nie jest zła. Interesowało mnie, co dalej się wydarzy, ale nie było to nic specjalnego. Owszem, rozumiem, że ta książka była, i jest, jedyną w swoim rodzaju, ale spodziewałam się czegoś znacznie lepszego, czegoś, co sprawi, że pokocham tę książkę i z wielką przyjemnością sięgnę po kolejne tomy. Wątpię w to, że kiedykolwiek zmuszę się do obejrzenia filmu, bo czuję, że będzie równie przeciętny. Jest wiele książek znacznie lepszych od tej, więc dlaczego akurat ta ma swoją ekranizację i rzeszę fanów?

Być może to sprawa stylu pisania autorki. Jest prosty, można go szybko zrozumieć. Momentami przytłaczały mnie zwroty akcji. Było również coś, przez co książka bardzo mi się dłużyła. Spodziewałam się czegoś z rozbudowanym wątkiem miłosnym, wartką akcją i zaskakującym zakończeniem. Co dostałam? Nudną przygodówkę. Jedyne, co jest naprawdę wybitne w tej książce to pomysł na fabułę, ale samo napisanie tej powieści jest przeciętne. Zdarzył się jednak bardzo wzruszający moment, który najlepiej wspominam. Zakończenie? Owszem, zaskakujące, ale w tym najgorszym sensie. Nie spodziewałam się tego. Nic, kompletnie nic, nie zapowiada kolejnej części, którą inni również wychwalają. Przepraszam, ale raczej po nią nie sięgnę.

Podoba mi się to, że główna bohaterka jest bardzo silna i odważna, nigdy się nie poddaje. Najbardziej nie lubię chyba Peety. W sumie słowo "chyba" jest tutaj nie potrzebne. Nienawidzę Peety! Peeta... zastanawiam się, czy on naprawdę tylko grał, czy wszystko, co mówił było prawdą. Denerwowała mnie jego osobowość i pewność siebie. Zdecydowanie zaliczam go do jednych z najgorszych bohaterów, których kiedykolwiek poznałam. Jest jeszcze Gale, którego shipuję z Katniss. Idealnie do siebie pasują, ale kto wie, może mam tylko jakieś złudzenia.

Czy sięgnę po kolejne części? Raczej w to wątpię. Jeśli uznam, że najwyższa pora poznać dalsze losy Katniss, to obejrzę film. W dalekiej przyszłości. Według mnie, zakończenie "Igrzysk Śmierci" jest idealne dla powieści jednotomowej, nie dla trylogii. Pewnie nie mam komu odradzać tej książki, bo każdy już to czytał, ale jeśli dziwnym trafem, jeszcze tego nie zrobiliście, to przeczytaj IŚ i przekonaj się, czy warto.

sobota, 4 lipca 2015

Czerwiec w zdjęciach

Dzisiaj przygotowałam dla was coś, czego nie jestem do końca pewna. Otóż poniżej poniżej możecie zobaczyć parę zdjęć z mojego życia, z ubiegłego miesiąca. Nie mam pojęcia, czy taka seria wam się spodoba. Tych zdjęć nie jest dużo, zaledwie kilka, może kilkanaście, ale jeśli tego typu posty się przyjmą, postaram się publikować więcej.





czwartek, 2 lipca 2015

Podsumowanie czerwca


Czerwiec był bardzo ciekawym miesiącem. Zaczęło się od normalnych, rutynowych dni, potem nastąpiły intensywne tygodnie, przepełnione wszelkimi możliwymi poprawami, aż do końca, kiedy rozpoczęły się wakacje. Jeśli chodzi o czerwiec pod względem czytania, upłynął on całkiem dobrze. Przeczytałam 4 całe książki i jedną ukończyłam w ramach BookAThonu. Jednak wakacje dopiero się zaczęły, więc mam nadzieję, że w lipcu będzie jeszcze lepiej.

Czerwiec rozpoczęłam z książką Eleonora i Park autorstwa Rainbow Rowell, która była moim prezentem na Dzień Dziecka. Bardzo mi się podobała, nie mogłam się od niej oderwać, jednak nie takiego zakończenia się spodziewałam. Następnie ukończyłam Władców Czasu Alexandry Monir, o których wspominałam już w poprzednim podsumowaniu. Książka przeciętna, momentami mnie nudziła, liczyłam na to, że po luźnej pierwszej części, kontynuacja okaże się znacznie lepsza. Później szybko zabrałam się za Do wszystkich chłopców, których kochałam Jenny Han i... genialne! Zdecydowanie ulubiona powieść obyczajowa. Skończyła się na takim momencie... Nie pozostaje mi nic, jak tylko czekać na kontynuację. Wszystkie te 3 książki przeczytałam w zaledwie tydzień i nie przewidziałam tego, że w następne 2 tygodnie (?) nie przeczytam nic... Więc gdy dowiedziałam się o Bookathonie byłam prze szczęśliwa i ustaliłam sobie plany czytelnicze. Tak. Przeczytałam wtedy tylko 2 książki, czyli zaledwie połowę z tego, co sobie wybrałam. Pierwszą z nich jest Mała Księżniczka F. H. Burnett, która nie była zła, ale spodziewałam się czegoś znacznie lepszego. Ludzie zdecydowanie ją przeceniają. Później zabrałam się za książkę, co do której mam mieszane uczucia... Pewnie mnie za to znienawidzicie, ale mowa tu o Igrzyskach Śmierci Suzanne Collins. Nie mam pojęcia, co myśleć o tej powieści. A w ostatni dzień czerwca rozpoczęłam "Wybacz mi, Leonardzie" i przeczytałam około 50 stron (zapowiada się dobrze).
Reasumując: W czerwcu przeczytałam około 4 książki, czyli tyle samo, co w maju. Łącznie przebrnęłam przez 1423 strony, co daje nam około 47 stron dziennie. Nie jest źle, ale zawsze mogło być lepiej.

W czerwcu najważniejszym wydarzeniem było oczywiście zakończenie roku szkolnego (pasek jest!). Miałam bardzo mało czasu, żeby cokolwiek napisać, dlatego też pojawiły się zaledwie 4 posty *klik* ... Tak, wiem, jestem najgorsza.

Co w lipcu? 
W lipcu nie mam dużych planów czytelniczych (nie licząc tego, że mam zamiar czytać więcej). Chciałabym dobrze spędzić te wakacje. Posty mam już zaplanowane, więc kiedy nie będzie mnie w domu, nie zostawię was z niczym. Mam kilka ciekawych książek do zrecenzowania, które czekają już na swoją kolej od dłuższego czasu. Wracam więc do normalnego tempa, trzymajcie za mnie kciuki!




Jak wam poszedł czerwiec?